wtorek, 5 sierpnia 2014

Chapter One

Jeżeli czytasz, skomentuj, to dla mnie motywacja, dzięki której będę mieć siłę na dalsze pisanie.


 Gdy tylko opuściłam swój dom, powiał na mnie chłodny i mroźny wiatr. Nie przepadam za zimą, ale co to za zima w Londynie? Nie zawsze jest taka jak na filmach czy w serialach.
Dzisiaj wstałam o wiele wcześniej. Powinnam zawsze wstawać o tej godzinie. Miałabym pewność, że nie spóźnię się na wykłady. Niestety, nie spóźnianie się nie jest kompletnie w moim stylu. Ktoś kiedyś powiedział, że muszę mieć jakieś "wejście", bo inaczej bym nie przeżyła. To nieprawda. Po prostu lubię spać.
Na przystanku oprócz mnie stał chłopak z sąsiedztwa. Wszyscy twierdzili, że jest nieźle pokręcony, ale jak dla mnie wyglądał na sympatycznego. Spod śmiesznej czapki wystawały rude włosy, a swoją twarz schował w szaliku. Aż taki z niego zmarźlak? Maksymalnie było -2 stopni Celsjusza.
Czerwony autobus zajechał na przystanek. Szybko wsiadłam, żeby znaleźć sobie jakieś miejsce. Nie lubię stać w autobusie, zawsze boję się, ze przewrócę się podczas hamowania, lub skręcania.
Zajęłam miejsce obok starszej pani, która wykrzywiła swoje usta w grymasie, jakby nie chciała, żeby ktoś obok niej siadał. No cóż paniusiu, trzeba było jechać taksówką.
Rudowłosy mieszkał tu może już z 4 dni. Chodził na tę samą uczelnie co ja i na te same wykłady z filozofii. Przez swoje luźne spodnie wydawał się na niższego niż jest, sama mam ten swój metr i nieco ponad pół (sto sześćdziesiąt centymetrów, jeśli mamy być dokładni). Poszedł na piętro. Nie cierpię pięter, mój paniczny lęk wysokości tak mnie ogranicza, że czasem jak wejdę na krzesło mam problem z zejściem.
Dojazd do uczelni zajął tyle co zwykle, czyli niecałe 20 minut. 
Pierwsze dwie godziny zajęć są z filozofii. Dużo osób narzeka na ten kierunek studiów, ale przecież to moje życie i mam prawo wybierać to co chcę, a nie to co ludzie nakazują.
Ruszyłam w stronę sali wykładowej pana Petera Harrisona. Byłam przed czasem. Zdjęłam z siebie zimową kurtkę i położyłam ją obok siebie. Wyjęłam z torby podręcznik i notes. Przejrzałam poprzednie notatki, które potrzebowały ulepszenia, więc moja przyjaciółka Leslie pomogła im w ogóle zaistnieć. Czasem byłam tak zasłuchana, że zapomniałam prowadzić notatek. Może i to dziwne ale lubię słuchać wykładów pana Harrisona. W przyszłości chciałabym wiedzieć tyle co on. 
Na dzisiejszych zajęciach wiedziałam, że Leslie się nie pojawi. Pojechała do swoich rodziców dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia. Prosiła mnie tylko o to bym prowadziła notatki. Niby co trudnego w tym jest? ....
Do rozpoczęcia wykładu zostało 5 minut i studenci powoli zaczęli się zbierać. Mignęła mi przed oczami sylwetka tego rudego. Podniosłam oczy do góry, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
- Cześć. - powiedział. - Chyba się jeszcze nie znamy, jestem Ed.
- Alice. - rzuciłam cicho.
Nie byłam chętna do rozmowy, a on chyba to zauważył. Usiadł kilka miejsc dalej ode mnie.
Przyszedł pan Harris.
- Witam wszystkich. Jak wspomniałem już wcześniej, dzisiaj będziemy rozmawiać o paradygmacie lingwistycznym. - zajął swój wielki skórzany fotel i oparł twarz o dłoń. - Czy ktoś wie co znaczy termin "paradygmat lingwinistyczny"? - na sali zrobiło się tak cicho, że w niektórych momentach słyszałam tykanie swojego zegarka. - Nikt? Dobrze, więc to jest pogłębiona refleksja nad źródłami poznania, jaką rozwijano w nowożytności, doprowadziła do rosnącego przekonania o dominującej w tym procesie roli języka. Stąd, na początku XX wieku...


* * *


Spakowałam notes i podręcznik do torby. Musiałam przyznać, że dzisiejszy wykład był kompletnie denny, a trwał 2 godziny. Myślałam, że już nigdy się nie skończy. Widziałam jak Ed zbiera swoje rzeczy i podchodzi do pana Harrisa. Zamienili kilka zdań w momencie gdy zakładałam kurtkę. W jednej chwili pan Harris mnie zawołał. No nie... Czyżby ten cały Ed się na coś poskarżył? Podeszłam powoli do biurka nauczyciela. 
- Alice, czy byłabyś taką dobra koleżanką i pożyczyłabyś naszemu nowemu koledze swoje notatki? - zapytał. 
Spojrzałam na Eda, a ten się nieśmiało uśmiechnął. 
- Ja...Mogę je pożyczyć dopiero wieczorem. - odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu. Musze przecież zadzwonić do Les i powiedzieć jej co było na wykładzie, bo inaczej by mnie zabiła.
Skoro taka pilna z niej uczennica, to czemu wyjechała?
- Dobrze, to umówcie się jakoś. Ufam najbardziej notatkom Alice i Leslie, ale Leslie niestety dzisiaj nie ma. - stwierdził.
Nie powiem, że nie, ale słowa pana Harrisa sprawiły, że mimowolnie się uśmiechnęłam.
- A teraz idźcie już, zaraz kolejne wykłady.
Wyszliśmy tym samym tempem z sali.
- To...może podejdę wieczorem do Twojego domu? - zaproponował. 
Kątem oka bardziej przyjrzałam się jego twarzy. Miał kilkudniowy zarost, delikatne piegi i błękitne oczy.
- Jasne. Mieszkasz na przeciwko mnie?
- Nie do końca, trochę dalej. - rzucił i zaśmiał się.
- Co w tym śmiesznego? - skrzywiłam się lekko.
- Nic. W każdym razie będę wieczorem, okay? - zapytał.
- Tak. Muszę już iść na zajęcia. - dodałam i oddaliłam się.
Spóźniłam się 3 minuty na zajęcia, ale na szczęście nic nie straciłam. Pan Langdon zawsze czeka na spóźnialskich 5 minut. 
Wolałam religioznawstwo niż filozofię. Mimo tego, że nie jestem zbyt religijna, właściwie w ogóle nie jestem religijna. 
- Dobrze, skoro jest już większość uczniów, zaczynam wykład. - powiedział - Jak już wcześniej wspominałem, religia od wieków była w centrum zainteresowania człowieka.Mamy wiele religii różniących  się od siebie niemiłosiernie. Dzisiaj porozmawiamy o religijnych zakonach XIX i XX wieku.


* * *


Po zajęciach pojechałam do domu. Już na progu naskoczył na mnie Jared. Pogłaskałam go kilka razy po główce, zdjęłam kurtkę, buty i poszłam od razu do kuchni. Nasypałam trochę kociej karmy do miski  i wymieniłam wodę na świeżą, a dla siebie zrobiłam kanapkę z serem. Posprzątałam trochę i usiadłam przed telewizorem. 
Na całe szczęście nie było nic zadane. Wzięłam do ręki telefon i wybrała numer Leslie. Odczytałam jej notatkę z zajęć filozoficznych. Trochę pogadałyśmy o rzeczach, które w sumie nie mają sensu i rozłączyłam się. 
Czekałam wciąż na Eda, ale było już po 20, a jego ani widu, ani słychu. Może w ogóle już nie przyjdzie?
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Owinęłam się w ręcznik i umyłam przed lustrem, następnie ruszyłam do swojego pokoju. Przebrałam się tam w piżamę. 
Stwierdziłam, że poczekam na chłopaka do 22, a jeśli nie przyjdzie do tej godziny, to po prostu pójdę spać. 

Nie przyszedł.

Na następny dzień, nie musiałam się martwić, że spóźnię się na zajęcia. Wstałam szybciej, zjadłam śniadanie, pobawiłam się chwilę z Jaredem i ubrałam się.
 Wzięłam ze sobą nawet okulary, gdyż świeciło słońce.
Na przystanku autobusowym nie było Eda, a chciałam trochę na nim się wyżyć. Mówił, że przyjdzie a tu co?
Nawet nie ma go na przystanku, ignoruje mnie?
Westchnęłam i wsiadłam do właśnie podjeżdżającego autobusu. 
Zajęcia minęły mi niespodziewanie szybko, a rudy nawet się nie pojawił na filozoficznych. Oczywiście, nie żebym się martwiła, ale tak jakby zapadł się pod ziemię... 
Pan Langdon zadał do napisania rozprawkę na temat wolnomularzy i ich przynależenia do religii. Na szczęście termin oddania pracy jest dopiero po świętach, więc mam czas na skupienie się i napisanie na dobra ocenę.
Większość popołudnia zabawiałam się z Jaredem. Tak cholernie go kocham, jest zdecydowanie najważniejszym facetem w moim życiu.
Czy ja już zachowuję się jak starsza samotna pani?
O jakiejś 21 zadzwoniłam do Leslie w takim samym celu jak wczoraj, gdy w połowie naszej rozmowy ktoś zadzwonił dzwonkiem przy drzwiach. 
- Leslie, oddzwonię. Ktoś przyszedł.
- Okay, czekam. Pedofilom nie otwieraj!
Przerzuciłam oczami i odłożyłam telefon na stolik przed sofą. Przejrzałam się w lustrze w przedpokoju i otworzyłam drzwi. 
-Ed?! 
Tak, na progu drzwi stał Ed, w przyciemnionych okularach, spod których i tak było widać podbite oko, z rozciętą wargą i ogólnie poobijaną buzią.
- Tez miło Cię widzieć...
- Co Ci się stało? - zapytałam zapraszając go gestem ręki do środka. Na zewnątrz było zimno i padał śnieg.
Zdjął kurtkę i przewiesił na wieszak. 
- Powiedzmy, że nie mam tu zbyt wielu przyjaciół. 
Ściągnął okulary. Jeśli mam być szczera wyglądał okropnie. Jak taka wielka spuchnięta śliwka.
- Napijesz się czegoś ciepłego? 
- Przyszedłem tylko po notatki...
- Kawa, herbata?
- Ehh.. niech będzie kawa. - jęknął.
Zaprowadziłam go i usadowiłam w kuchni. 
- Dlatego nie przyszedłeś wczoraj? - zapytałam przyglądając się jego twarzy. Wiedziałam, że w ten sposób on czuje się nieswojo, ale nie mogłam przestać patrzeć.
- Tak. - odpowiedział krótko. 
Woda w czajniku elektrycznym zawrzała, nalałam jej do dwóch kubków.
- Słodzisz? Pijesz z mlekiem?
- Słodzę dwie łyżeczki i tak, piję z mlekiem.
Dodałam cukru i mleka i postawiłam mu gorąco ciecz przed nosem. Panowała między nami cisza, dopóki do kuchni nie wszedł Jared. 
Jared jest kotem lubiącym nowych ludzi, więc od razu podszedł do Eda i zaczął pocierać się o jego łydki.
- Ooo... Masz kotka! - stwierdził radośnie i od razu wziął go na kolana.
Nie powiem, że nie, jego reakcja byłą dziwna. Wszyscy, którzy pierwszy raz widzieli Jareda mówili, że jest obrzydliwy i że jak na niego patrzą to nie wiedzą czy się śmiać czy płakać. A tu takie miłe zakończenie.
- To jest Jared, a to Ed, poznajcie się. - powiedziałam i zaśmiałam się cicho.
- Miło mi Cię poznać kolego. - stwierdził dotknął Jareda noska swoim nosem. 
Uroczy widok, kiedy dorosły facet bawi się z małym kotem.
- Będziesz jutro na zajęciach?
- Właśnie dlatego przyszedłem po notatki.
- Oh...- westchnęłam.
Często zadaję pytania, które są bez sensu. Wstydzę się za to. 
- Chcesz coś do jedzenia?
- Ależ Twoja pani jest gościnna, co?- powiedział do Jareda. - Nie dziękuję, wpadłem tylko po notatki a Ty już poczęstowałaś mnie kawą.
Hohoho, jaki z pana dżentelmen, parsknęłam w myślach.
Zostawiłam go na chwilę w kuchni i poszłam po swój notes. Leżał na stole w salonie. Wzięłam go w obie ręce i zaniosłam Edowi, który nadal bawił się z Jaredem. 
Oh, Jared miło, że lubisz tajemniczych ludzi.
- Proszę - podałam mu notatki.- Tylko oddaj mi je jutro na zajęciach. Wiesz... nie chcę stracić w oczach naszego wykładowcy. 
Zachichotał i wziął do ręki notes. 
- Ehh... Trochę tego jest. - westchnął.
- W końcu semestr zaczął się trzy miesiące temu. Dlaczego tak późno zacząłeś?
- Dopiero się przeprowadziłem, a nie chciałem iść dopiero od przyszłego roku.
Pokiwałam głową, pokazując mu, że rozumiem.
- Okay, będę już spadał. Jest dużo do przepisania. Pewnie będę siedział na tym pół nocy. 
Zaśmiałam się cicho.
- Dobra, to jak coś to do rana.
- Do rana.
Odprowadziłam go pod drzwi. Ubrał kurtkę i buty i wyszedł, krzycząc jeszcze za sobą "dobranoc".

Taki z niego dziwny gość...


~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam :'3

jak widać jest to ff z Edem Sheeranem. Nie spotkałam się wcześniej z ff z Edem, więc stwierdziłam, że warto coś takiego stworzyć. 
Mam nadzieje, że podoba sie każdem, choc jak dla mnie nie wyszlo to zaciekawie...

Zapraszam do zakładki "bohaterowie" 

proszę o podpisywanie się w komentarzach nazwami z twittera, jeśli można :)

chcesz być powiadamiany o nowych rozdziałach? napisz o tym  w komentarzu.

mój twitter : @just__ride 


miłego dnia 
xx

HASZTAG = #SHEERANFF





6 komentarzy:

  1. Przeczytałam z ciekawością, bo jak sama wspomniałaś - nigdy dotąd nie spotkałam się z ff z Ed'em w roli głównej :).

    Spróbuj popracować nad opisami, one czasami się przydają, działają mocno na wyobraźnię. Poza tym, niektóre dialogi są zbyt płytkie, trochę sztuczne. Staraj się rozbudować nieco wypowiedzi bohaterów.

    Czytało się świetnie, masz lekki styl. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;).

    Buziaki!
    @karus96

    OdpowiedzUsuń
  2. super, wreszcie ff z ed'em
    mogłabyś tylko bardziej opisy rozpisywać
    dziwnie brzmi xd
    słodkie jak się bawił z kotem <3
    do następnego rozdziału x
    czekam z niecierpliwością
    @somebodytoed

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na kolejne rozdziały! baardzo! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny rozdział!!!!
    Ogółem opowiadanie z Ed'em wow
    Alice - moje ulubione imię
    kota bym zmieniła, chociaż ma super imię (nie kocham tej rasy haha)
    Więcej opisów.
    A teraz czekać na kolejny, eh

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Ciesze się, że w końcu jest ff z Ed'em :)
    chciałabym być powiadomiana o nowych rozdziałach, mój user z twittera to @Ashti_xo :D
    Weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Chce być informowania jak tylko napiszesz kolejny! Świetny jest! @Brunetka2020

    OdpowiedzUsuń